Mamy piękną księżycową noc.
Jeśli jednak jesteś zmęczonym chcącym świętego spokoju człowiekiem nie tak prędko docenisz jej urodę. Twoje "niechciejstwo" zaczęło się już rano kiedy to zamiast szukać ostatniej pary normalnych majtek zadowoliłaś się stringami. Pełen wrażeń dzień pozwolił jednak szybko zapomnieć o tej jebanej uździe na dupie. Teraz trzeba jeszcze wyjść na spacer z potworami. Nie chce ci się szukać butów. Buty są dla lamusów. Wszyscy doskonale wiedzą że chodzenie boso jest dużo przyjemniejsze i drobne incydenty jakimi są wdepnięcie w zdechłą mysz, którą na pewno zostawił pod drzwiami twój ukochany, najmilszy koteczek, czy równie urocze psie ekskrementy nie są w stanie odwieść cię od bezpodeszwowego kontaktu z naturą. Od tego jest na trawie rosa, żeby móc ją czuć! Twoje wnuki będą żyły w zatrutym środowisku pozbawionym trawy, wiec ty musisz się nacieszyć. Wiedząc jednak że wyjście na ulice gdzie menele tłuką szkło wymaga podeszew - bierzesz najbliższe kapcie jakie są. Los decyduje że ów spacer odbędzie się w oczojebnie pomarańczowych koturnach. Smycz, telefon, klucze.... chyba wsadzisz se to w dupę, bo kieszeni brak. Przypomina ci się tekst, kiedy trzeba było skitrać sztukę.
- Masz kieszenie?
- Nie...
- A masz stanik?
- Dzisiaj wyjątkowo
- To masz kieszenie.
Bajer polega na tym, że w puszorku pod domu się nie chodzi i tego wynalazku szatana na tobie nie ma. Sukienka kieszeni nie ma więc zostaje ostatni element garderoby. Klucze telefon.... pod sukienka nie widać. Smycz na ramię.... Ale jeśli ty masz teraz szarpać się z tym futrem na sznurku, to chyba ich dwóch, albo się powiesisz na tej smyczy. Dzisiejszy spacer przewidziano bez większych ograniczeń. Skaczą, cieszą się, machają ogonami lub z radości sikają pod siebie. Urocze. Klucze, furtka.... welcome night street. Jeśli natomiast masz teraz się przerażać, że ci pies wpadnie pod koła poprierdalającego jak wariat idioty - należy obrać trasę z daleka od ulicy. Takich szajbniętych jak wiemy z historii wypadków drogowych jest mnóstwo. Kroki można skierować na pobliskie pole. Ściernisko. One pobiegają, a ty będziesz mogła jak to zombie iść przed siebie mając wszystko za plecami. Świeżo przeorane. Jedni popełniają próby samobójcze, inni próby skręcenia sobie kostki. Tak oto zdając się na zmysł kinestezji oraz słuch idziesz dzielnie a z każdym krokiem utwierdzasz się w przekonaniu, że każdy pies chodzi, dyszy inaczej że wiatr wieje w dzisiejszy, specyficzny sposób, a takich chmur jak dziś, jeszcze nie było. Cicho, ciemno... przychodzący sms przysyła razem z tekstem myśl, że wibracje mogły by być dużo mocniejsze. Staję ja, czytam, stają psy. I tak sobie stoimy i piszemy. A jak napiszemy to idziemy dalej w koturnach, następnym razem wezmę kurwa szczudła, będzie to dużo ciekawsze i dużo bezpieczniejsze, po wertepach. Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.
- Jak chcesz?
- Obojętnie
- A ty?
- Obojętnie
- To wy zdecydujcie, bo mi to ti to
Lubię moje ciało, bo umie sie słuchać. Mówię nie bierz, to nie bierze, mówię zostaw, to zostawia. Żeby jeszcze tylko móc zmieniać dowolnie genotyp człowieka i modyfikować go do własnych potrzeb. Ale teraz raczej daleko mi do własnych chromosomów
Idziesz
Idziesz...
Chmury się zmieniają...
Księżyc nadal taki sam.
jak w zeszłym roku, jak w zeszłym życiu, zaczyna się wierzyć w reinkarnacje
i właśnie wtedy stojąc po środku ciemności, gdzie jedynym światłem jest stary kompan, dochodzisz do wniosku że psy ci pouciekały, chmury się rozwiały, ściernisko jest ostre, sukienka krótka, a stringi... praktycznie jakby ich nie było.
ten dylemat....
stać i zadzierać łeb
usiąść i kaleczyć pupę?
jakby to wszystko przemyśleć to najwygodniej się położyć.
Nie, nie poleżysz sobie, bo zaraz dobiegają psy i muszą ci zakomunikować jak bardzo cię kochają.
Wstawaj frajerze! kontynuuj spacer.