Tak tak dobrze widzicie jestem potwornie głodna.
Ale nie dlatego, że jedzenie nie jest sycące.. ba! zdarzają się momenty, że nawet tego nie przejadam i posiłek trwa godzinę czasu - tyle zazwyczaj mi potrzeba żeby "wepchnąć" całe jedzenie do żołądka
To głód śmieciowy pod tytułem "chcę wszystko co nie jest związane ani z godziną mojej diety ani z jej składem".
Przeszłam już pierwsze chwile załamania typu "ooo mama zrobiła pyszne kotlety ja chcę, chcę!" oraz "zamówmy pizzęęęęę!". Na szczęście w tych kryzysowych momentach miałam przy sobie moją drugą połówkę, która była nieustępliwa broniąc się hasłem "obiecałem ci pomagać"
Trwa więc diety dzień 8.
Jestem dzielna.
Meta tuż tuż