Marzenia.. Spełnienie ich.. Coś pięknego, lecz często nieosiągalnego.
O czym marze ja? Czy to kogokolwiek interesuje?
Myśli krążą jak oszalałe po mojej głowie. Chcę napisać wszystko, lecz nie mogę.
Nie mogę znaleźć słów, które wyraziłyby to, co ja czuję.
A czuję ból.. Niesamowity ból.. Po stracie czegoś, co było najważniejsze w moim życiu.
Czegoś co pozwalało mi tak długo przetrwać.
Zabronili mi kochać, zabronili mi być przy nim..
Śpiewać i klaskać, jeździć i ZAWSZE przy nim być.
Rozum toczy wojnę z sercem.
Może zasłużyłam? Może to naprawdę moja wina.
A może nie..
Ale.. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Tak.. zawaliłam.. I to konkretnie.
Cierpię strasznie.. I może dobrze, że piszę o tym właśnie tutaj.
Nikt tego nie przeczyta, a mi będzie lżej, łatwiej..
O nim też prawie nikomu nie mówię..
A po co?
Żeby się wpierdalali w moje życie?
Pytali, rozmawiali, dociekali?
Tak jakby nie mieli własnego..
Pokochać chyba nie będę potrafiła, choćbym bardzo chciała.
On nigdy nie pokocha mnie..
Ja nie czując ciepła, sama go też nie okazuję.
Dziwne.. To kobieta powinna być tą "romantyczna, wiecznie miękką stroną"
Wyjebane mam.
Nigdy nie będę "typową kobietą"
Moje zasady, mój sposób bycia.
Przeszkadza Ci to?
Trudno, tam są drzwi ;]
Chcesz mnie poznać?
Proszę bardzo, tylko potem nie mów, że żałujesz. W końcu sam chciałeś..
Przyjaciółki? Nie posiadam.
Jedna lepsza od drugiej.
Jak nie bladź, to dwulicowa szczota.
Nie szukam przyjaźni.
Może jestem samowystarczalna?
A może to właśnie w partnerze szukam przyjaciela?
Nie chcę tylko czułości..
Chcę rozmów, dyskusji wręcz. Wypadów na piwo, mecze, czy choćby boisko, a tak o.. Żeby pograć w kosza.
Chcę z nim robić aniołki w śniegu, a wiosną leżeć na świeżo ściętej trawie.
Chcę być dla niego kumplem, przyjacielem, partnerem.
Chcę, żeby jego problemy, były również moimi problemami.
Chcę móc podać mu chusteczkę, gdy uroni łzę.
Chcę być przy nim, gdy będzie się źle czuł.
Chcę cieszyć się z nim, gdy coś mu się uda.
Martwić, gdy będzie się martwił.
Czyżbym chciała być dla niego całym światem?
Może..
Jestem pewna, że potrafię.
Ranię? Ranić też umiem.
Tylko po co?
Tak tak.. pewnie widząc mnie, myślicie "o masakra, koło kobiety to nawet nie stało"
Może i jestem twarda.. Ale chyba tylko z zewnątrz.
W środku jest mięciutko. Zbyt mięciutko.
Płaczę? Nawet często.
Tak jak teraz, gdy to piszę.
Lecz czy jest sens pisać tutaj o tym?
Na pewno nie płaczę z powodu misia, którego mama wyrzuciła mi za dzieciaka, czy rozbitego nosa..
Kłamię? Jak musze..
Kapryśna? PRZEOKROPNIE!
Wściekam sie? O byle co..
Kochać? Oj potrafię..I to bardzo mocno.
Zazdrośnica? Niestety tak.. [!] nie chodzi tu o rzeczy [!]
Wierzyć? Wierzę.. w lepsze jutro.
Zaskakiwać? O tak.. Umiem doskonale.
Kopać leżącego? Hm.. Tego nie potrafię.. Szybciej mu pomogę, niż go dobiję.
a Ciebie proszę o jedno.. Nie oceniaj mnie po kilku zdaniach, gestach, minach.
Mam 100 twarzy, lecz tylko jedna jest prawdziwa.
Marzę o dniu, w którym nie będę już musiała NIC udawać.
A może cały ten tekst to kłamstwo?
Tego nie wiesz ;-)
Widzisz sprzeczności?
Jeżeli mnie znasz, to zdajesz sobie sprawę z tego o czym tu napisałam i czy jest to łganiem, czy nie.
Dobranoc.
Tylko obserwowani przez użytkownika kravka
mogą komentować na tym fotoblogu.