Rok minął nieubłaganie od ostatniego wpisu.
Ciężko rozstać się z tym miejscem, pierwszym miejscem, w którym uzewnętrzniałam się, często prymitywnie, gdyż pierwsze zdjęcia pojawiły się już w roku 2007.
23 czerwca.
Dzień nieprzypadkowy. Melancholiczny.
Za oknem słyszę harmonię , bębny, czasem pisk wiejskich dziewek. Oznacza to nic innego jak Noc Świętojańską na Zamku Leśnickim.
23 czerwca.
Mija 10 lat. Dziesięć długich, a jakże szybkich lat bez jednego z mężczyzn mojego życia. Zamknął oczy i nieprzerwanie wciąż ma je otwarte w moim sercu.
Co u mnie?
Od kilku dni mam 25 lat. Czuje się bezpiecznie wiedząc, że mam już coś w głowie, że nie tylko chowam dowód w portfelu, a doświadczam życia oczami człowieka z wyobraźnią.
Nie ma już z nami kobiety czarnej, wiernej, machającej ogonem na Twój widok i widok otwarcia lodówki. Brak jej.
Mimo to, jestem szczęśliwa, staram się nie zostać zjedzona przez stres jaki funduje nam 21 wiek. Nie jestem fanką technologizacji, dehumanizacji i pędu. Jednak staram się być dopasowaną do ówczesnego świata. Ostatnimi czasy większość czasu spędzam w pociągach i pracując po 12 godzin. Brak czasu, choć zaczynam wierzyć, że czasu nie będzie już nigdy. Na długie spacery, wyjazdy, na kąpanie się w nocy i bieganie boso po rosie.
Jestem za to wielką fanką makijażu, dlatego postaram się w niedługim czasie rozwinąć skrzydła. Trzymam za siebie kciuki. Może pewnego dnia znajdę własną drogę. I w końcu powiem "tak, wiem co chcę robić w życiu".
Najważniejsze że jestem, żyję, kocham, jestem kochana, jem, pracuję, upijam się, rozmawiam i słyszę.
https://www.youtube.com/watch?v=_al4F7y95Jo
Przez kolejne grudnie,
maje Człowiek goni jak szalony
A za nami pozostaje
Sto okazji przegapionych
Ktoś wytyka nam co chwilę
W mróz czy w upał, w zimie, w lecie
Szans nie dostrzeżonych tyle
I ktoś rację ma, lecz przecież