Kiedy tak siedzę sobie w rodzinnym domu i bardzo cierpię z powodu ciszy między nami urządzam sobie seanse Amelii, oddaję się słuchaniu muzyki, czytam książki dla przyjemności, pije duuużo kakao i herbaty, się lenię. Mogę dokładnie odnaleźć różnicę pomiędzy poszczególnymi typami tęsknoty. Dziś wybieram tęsknotę numer dwa. Dotyczy ona oczywiście Pana P. Jest silna (jak każdy typ moich tęsknotek), ale od innych różni ją to, że wiem, że tęsknota silnie związana jest z marzeniami. Moje obecne marzenie nie może się spełnić. Nawet ja to widzę. Zbyt wiele rzeczy muszę ogarnąć, więc nie ogarniam nic. Ale to bez znaczenia. Z resztą, może nie. Właściwie to ma znaczenie - oznacza, że będę dalej poznawała nowe typy tęsknoty. I tak chyba do końca życia. Nie, nie jestem histeryczką, przez 15 lat codziennie przekonuje się, że nie wybije sobie tego z głowy, że siedzi to we mnie tak głęboko i tak mocno, że nic nie pomoże. A może tęsknota numer siedem? Dawno jej nie doświadczałam, ale ona była zimną suką. Jedna z gorszych. Kiedy kochasz się z kimś innym, zamykasz oczy i kogo widzisz? Pana P. bo on nie umie się uciszyć w mojej głowie. I nawet po tylu latach masz ochotę krzyknąć Pi*tr, a nie Lolek, Filip czy Marcel. To zżera od środka. Wypełnia mnie lawa, tak gorąca i tak wyniszczająca, że nawet w tle lecący Tiersen nie pomaga. Nie spodziewałam się, że kiedyś moje życie będzie podporządkowane, tak bardzo, jednej osobie, że będę w stu procentach od niej uzależniona i, że całe życie spędzę na tęsknocie. Może tęsknocie numer jedenaście? To też niezła szuja. Objawia się tym, że pijąc herbatę (herbatę, nie kakao. Od kakao jest tęsknota numer dwadzieścia) zachłystuję się każdym łykiem, bo nawet ta herbata nie jest w stanie być posłuszna. Już wypita drąży w środku ścieżki przez które tęsknota spływa prosto do serca (może do żołądka? Nie wiem, nigdy nie byłam dobra z anatomii człowieka). I niby ma ona, ta herbata, pomóc, a wywołuje stan kiedy to człowiek ma ochotę zachłysnąć się tak tą herbatą, żeby to było ostanie zachłystnięcie, żeby to była ostatni wydrążona ścieżka. Żebym już nie musiała obawiać się każdej herbaty. Pieprzę tą herbatę idę napić się inki. /Goś kłania się nisko i wstawia wodę w czajniku. Bolą ją słowa, że zmusza, że to na siłę. Nic już zrobić nie może. https://www.youtube.com/watch?v=RcPH0a-Pglw