Skończyło się lato, kończy się jesień i trzeba się oswoić z myślą, że już niedługo rower przestanie być głównym środkiem transportu podczas weekendu. Jednak póki temperatura dodatnia trzeba to wykorzystywać.
Tym razem postanowiłem odwiedzić Rudno (tam jest Zamek Tenczyn). Podczas pierwszej próby kilka tygodni temu dojechałem tylko do Aleksandrowic. Wycieczkę przerwał zachód słońca i trzeba było zawracać do Krakowa, ale tak to już jest jak się wstaje po południu. Tym razem wiedziałem, że nie mogę zaspać...
...mimo to zaspałem
Wstaję (o godzinę później niż planowałem), jem szybko śniadanie, do plecaka pakuję aparat, statyw, wodę, coś na przegryzkę i ruszam. Żeby zaoszczędzić trochę czasu zrezygnowałem z założenia błotników, bo przecież i tak deszcz nie padał od tygodnia, więc brak błotników nie powinien być problemem.
Rowerem do Bronowic Małych, MPK do Brzoskwini i wjeżdżam na Szlak Orlich Gniazd. Niezbyt miły początek: ponad kilometrowa błotnista polna droga. Tutaj zaczynam żałować, że nie mam błotników (i żałowałem tego już do końca wycieczki). Zsiadam z roweru i pcham go po trawie. Pocieszam się widokami:
- coś co na mapie oznaczone jako Kamyk, czyli po prostu jakieś skały,
- skała z Krzyżem pod Nielepicami (pierwszy krzyż staną tam pod koniec XIXw., do dzisiaj zmeniano go 4 razy),
- no i przede wszystkim grusze
Nie mam zbyt silnej woli, a gruszki kuszą, idę na szaber. Zapakowałbym cały plecak owoców ale i tak już jest ciężko. Skończyło się na kilogramie w plecaku i kilku sztukach w żołądku.
Dojeżdżam do miejscowości Kamyk. Planowałem odwiedzić jaskinię "Pańskie Kąty", ale czas nagli więc ten punkt programu pomijam. Znaki twierdzą, że szlak skręca w prawo, więc jadę tak jak każą. Trzeba przejść przez czyjeś podwórko. Idę, mijam tabliczkę "uwaga, zły pies". Słyszę, że zły bo jeżeli gryzie tak jak szczeka to źle będzie ze mną. Ale na szczęście pies jest uwiązany, więc i ja żyć będę. Tu się zaczyna leśna droga, momentami grząska (szczególnie jak się skraca drogę schodząc ze szlaku), ale w większości asfaltowa. Mijam drogowskaz na górze Bukowa i pierwsza niespodzianka: tabliczka "zakaz wjazdu, ścinka drzew" (ta z górnego zdjęcia). Zawracać nie mam ochoty, więc nasłuchuję piły spalinowej. Cisza, więc jest bezpiecznie - jadę.
Jakieś dziesięć kilometrów dalej podobna sytuacja (tym razem ta tabliczka z dolnego zdjęcia). Tak samo jak poprzednio: zatrzymuję się, nasłuchuję i... tym razem słyszę piłę. Cel już blisko, więc postanawiam zaryzykować. Ostatecznie mam w teczce kilogram gruszek: jak drzewo mnie przygniecie to dam je leśniczemu żeby mnie w zamian za to zawiózł do szpitala.
[cdn->]
Inni zdjęcia: . pauelka891441 akcentovaJeszcze moment patusiax395Debussy chasienka... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24