pierwszy przepracowany dzień.
sześć godzin, nie było źle, chociaż każą mi nosisz czapkę, a ja tego nie pragnę.
trochę znajomych z różnych miejsc. i milion nieznajomych. i różnych ludzi milion.
tak naprawdę nie mam siły, żeby tutaj dzisiaj wszystko dokładnie ogarnąć, bo jestem zmęczona.
przynajmniej czas tam leci szybko, ale co mi po tym, skoro zamiast wracać do domu autobusem 15minut wracam z 40?
mam tylko ochotę na film i łóżko.
szukajcie mnie jutro na pomarańczowo. (: