photoblog.pl
Załóż konto

SPRAWDZONY PRZYJACIEL

 

 

Budzi mnie promień słońca przeciskający się przez zasłony. Drażni mnie. Chcę się odwrócić na drugi bok, schować głowę pod poduszką, ale czuję ciężar ciała, jakby materac wciągał mnie w głąb siebie, przygniatał myśli i serce.

 

Zegar wskazuje południe. W głowie pobrzmiewa myśl, że powinienem wstać, ale nie mam na to siły. Wczorajszy dzień wtopił się w mglistą monotonię, a przedwczorajsza wizyta u psychologa wciąż pulsuje w mojej świadomości jak rozdrapana rana. Miałem mówić szczerze, wyłuszczyć to wszystko, co gnębi mnie od lat, ale słowa ledwo przechodziły mi przez gardło. To było jak obnażanie się przed kimś obcym, jak wywlekanie wnętrzności i pokazywanie ich w świetle jarzeniówek. Teraz, dwa dni później, czuję się pusty i zmęczony, jakby rozmowa kosztowała mnie ostatnie resztki energii.

 

Niechętnie zsuwam się z łóżka. Stopy dotykają chłodnej podłogi, a ja staram się przekonać samego siebie, że nowy dzień to szansa. To kłamstwo, którym karmią się wszyscy dookoła, ale mnie nie przekonuje. Wlokę się do kuchni, otwieram lodówkę. Pusta. Zamykam ją i opieram się czołem o chłodny metal drzwi.

 

Nie mam co ze sobą zrobić. Próbuję słuchać muzyki, ale dźwięki mnie drażnią. Siadam przy pianinie, uderzam w kilka klawiszy, lecz melodia rozpada się pod moimi palcami, bez życia, bez emocji. Spaceruję po apartamencie, jak zwierzę w klatce, dotykam książek, których nie mam siły czytać, patrzę przez okno, ale widok miasta tylko pogłębia moją pustkę. W końcu sięgam po telefon i wybieram numer, którego nie wykręcałem od lat.

 

- Halo? - w słuchawce rozlega się zaspany głos.

 

- Cześć, Eric, tu Patryk - mówię cicho, a moje własne słowa wydają mi się dziwnie obce.

 

Cisza po drugiej stronie trwa chwilę, potem słyszę jego śmiech.

 

- Stary, nie wierzę! Myślałem, że już o mnie zapomniałeś.

 

- Nie zapomniałem - odpowiadam, choć w głębi duszy nie jestem tego taki pewien. - Masz czas?

 

Eric przyjeżdża po godzinie. Wchodzi do mojego apartamentu, rozgląda się i gwiżdże pod nosem.

 

- Nieźle się urządziłeś, ale wyglądasz jak duch. - Zrzuca kurtkę i wyciąga butelkę whisky. - Myślę, że to pomoże.

 

Siadamy na kanapie. Początkowo rozmowa się nie klei, ale alkohol rozluźnia atmosferę. Opowiadamy sobie historie z dawnych lat, śmiejemy się z głupot, które robiliśmy jako nastolatkowie. Eric zawsze miał dar do wyciągania ludzi z otchłani. Teraz, gdy mówi, jego głos odbija się w mojej głowie jak echo dawno zapomnianych dni, gdy życie wydawało się prostsze.

 

- Stary, co się z tobą dzieje? - pyta w końcu, patrząc na mnie uważnie.

 

Przez chwilę milczę, ale potem zaczynam mówić. O zmęczeniu. O pustce. O tym, jak trudno mi się budzić, jak każdy dzień wydaje się bezsensownym powtórzeniem poprzedniego. O terapii, która miała pomóc, ale zostawiła mnie jeszcze bardziej rozbitą wersją samego siebie.

 

Eric nie przerywa. Słucha. A ja czuję, że może to właśnie tego potrzebowałem. Nie whisky. Nie ucieczki. Ale kogoś, kto po prostu będzie obok, bez oceniania, bez rad, bez presji, bym "wziął się w garść".

 

Kiedy nad ranem Eric wychodzi, czuję się trochę lżejszy. Wciąż jestem zmęczony, wciąż nie wiem, jak zmienić ten stan, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu nie czuję się kompletnie sam.

Dodane 8 LUTEGO 2025
22
Info

Tylko obserwowani przez użytkownika koziorowskakatarzyna
mogą komentować na tym fotoblogu.

Informacje o koziorowskakatarzyna


Inni zdjęcia: Oddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24