Minął tydzień pełen upadków i kilku wzlotów.Od Poniedziałku do piątku miałam "załamanie nerwowe".Testy gimnazjalne poszły mi średnio,jednak 70% z historii w moim przypadku to wyczyn,naprawdę.Nie przyjemny czwartek..Był to najcięższy dzień pod względem poprzedniego tygodnia.Miałam dość odchudzania,w sumie to wszystkiego miałam dość.Chciałam zamknąć się w swoim pokoju na klucz i nie wychodzić z niego przez najbliższe 24 godziny.Tak byłoby zdecydowanie bezpieczniej.Zdania,które nie powinny,wypłynęły na powieszchnię,aczkolwiek przeprosiłam,a przeprosiny zostały przyjęte,więc myślę,że jest okej.
(Pół)Wekeendu spędziłam w Pawłowicach u boku mamy,Tomka i najwspanialszego dziecka na tym świecie czyli mojego braciszka.Niedziela okazała się być wzlotem.Spotkanie ze znajomymi podniosło mnie na duchu,a moje późniejsze spontaniczne działania były trafne.Nikt nie ma pojęcia jak mi teraz jest lżej.Wspaniałe uczucie.Jestem wolna.Jestem szczęśliwa.Jestem z siebie dumna,że zebrałam się na odwagę i dałam radę.Kurcze,nie jestem w stanie opisać tego,co aktualnie czuję...Podsumuwując...
To co chciałam naprawić,naprawiłam.Z tym kim chciałam porozmawiać,porozmawiałam.Jest dobrze,nawet bardzo.
Coś o dniu dzisiejszym.
Pobyt w szkole rozpoczęłam niezbyt dobrze,bo dwoma jedynkami z matematyki i historii,natomiast na ostatniej lekcji,którą był angielski dostałam ocenę bardzo dobrą,a więc to mnie trochę podniosło.Po zajęciach udałam się do biblioteki szkolnej na warsztaty pt."W stronę Indii".W trakcie dostałam niespodziewanego sms'a.Po prezentacji kulturalnie się ulotniłam.Opowieści o Indiach były przyjemne,jednak późniejsze spotkanie z Wiktorią przyjemniejsze<3 Następnie odwiedziłam moją panią dietetyk,spotkałam się z Julcią,a teraz siedzę w swoim pokoju pisząc tu i przeglądając różne inne strony w internecie.Hm,to chyba tyle z mojej strony na dziś.
Dobranoc.