Czyli jak wychodzi robienie pomysłu z braku pomysłu i wykonanie go w zasadzie zupełnie nieznanymi sobie narzędziami...
W sumie nie jest to nic wielkiego, takie małe radosne doświadczeniem bardziej dla samego siebie...
No bo inną kwestią jest robić niespodziankę komuś, a inną - sobie.
A te zdjęcia były taką trochę niespodzianką :D
PS: Jak już po około minucie udało mi się włączyć puszkę, której nazwy nie wymienię, ale podpowiem, że zaczyna się na C, to nadal nie ogarniałem nic i wyglądało to jak pstrykanie przez nieogarniętego człowieczka w trybie full auto...
Dziwne to było...