Koniec kolejnego miesiąca, w którym m.in. skończyłam tą nieszczęsną siedemnastkę.
Miało być coś w rodzaju podsumowania i o bogowie! Właśnie spostrzegłam, że zrealizowałam tylko pierwszy punkt na swojej liście.
Jestem beznadziejna- jak to dobrze, że mam fajne cycki.
Zamiast się uczyć (teraz to już z czegokolwiek by się przydało) to nakurwiam drugi dzień w szachy.
Och, jak ja lubię w to wygrywać. Wygrałam z trzy razy.
Co zrobimy w kwietniu?
No fajnie by było gdzieś wyskoczyć na dłużej i wyskoczyć na jazdę bo już chora jestem od tego niewyskakiwania!
Szybko ten czas leci jakoś, muszę popracować nad organizacją swojego życia.
Zaczniemy jutro. Od wstawania o 8, a nie o 12. Małymi kroczkami, Kovan.
Pieprze tego blogspota, nie chce mi się tam nic robić.