No tak, dzisiaj wielkanoc. Jeszcze 6 lat temu latałabym jak nienormalna po domu ciesząc się z nowego zestawu modeliny i ubolewałabym nad jakimś dostanym ciuchem myśląć "jak można cieszyć się z czegoś czym nie można się pobawić". Moja zajawka wielkanocna zaczeła się w łóżku z laptopem i tak samo się skończyła. Tak się nażarłam że w środe pewnie nadal będę się toczyć.
Dzisiaj zostało mi już tylko do zrobienia wziąść prysznic, ubrać się i wsiąść w tramwaj kursujący co pół godziny w strone reja.