Zdjęcie zrobione w Hiszpanii, gdzie śpiewaliśmy duży koncert sakralny w Katedrze w Segorbe. Podobał mi się klimat tamtego miejsca. Było cicho, urokliwie. Założę się, że trafiliśmy na sjestę. W pozostałych porach dnia a szczególnie nocą Hiszpania tętni życiem.
Podoba mi się, że wraca pogoda. Nie ma upałów, ale wreszcie wychodzi słońce ! Dziś dostałam kartę od babci, znad morza. Musielibyście widzieć moją minę kiedy zorientowałam się, że na pocztówce jest piracka czaszka, ze skrzyżowanymi piszczelami, w pirackiej bandance i z rewolwerem : ) To znaczy, że babci nie opuszcza poczucie humoru i to mnie cieszy najbardziej. Ostatnio widziałam się z Diamdziakiem - ponoć ze swoją drugą połówką uczą się nurkować, a Adaś pracuje daleko, bo we Wronkach. Takie życie, gdy w Szczecinie i okolicach nie ma pracy w produkcji, co zrobić ? Monika wraca do chóru, co cieszy mnie niezmiernie.
W sobotę śpiewaliśmy mszę z okazji 50 - lecia małżeństwa rodziców naszej dyrygentki. Mieli niesamowitą niespodziankę bo o niczym nie wiedzieli ! Cała uroczystość była niesamowicie miła i sentymentalna. Potem śpiewaliśmy trochę pod Katedrą i wtedy pojawił się Krała :D Najpierw szukaliśmy miejsca, żeby obejrzeć walkę, a jak je znaleźliśmy to zgłodnieliśmy i razem z Levym i z Krałą poszłam zjeść kebaba. Przed samą walką ekipa wymiękła od siedzenia w jednym miejscu i większość udała się do Hormona a ja, Krała, Szatalia i Weronika zostaliśmy w Kliperze. Potem prawie dałam się namówić, żeby iść do City, ale stało się tak, że poszłam do domu.
I dobrze, bo spałam jak zabita.