Zawsze kiedy wracam z wakacji z jakiegoś ciepłego miejsca, jakiegokolwiek - domek musi witać mnie okropną pogodą, deszczem, wiatrem, mrozem (no dobra, przesadziłam) i oczywiście tylko jeden dzień spośród tych wszystkich okropnych musi być totalnie upalny.
Za bardzo mnie to nie martwi, ale przez moment zastanawiałam się czy wyjąć płaszcz z szafy, a to już nie jest normalne ;)
Pierwszy raz w życiu złapała mnie migrena -.- Bo inaczej tego zdefiniować nie mogę. Wczoraj nie mogłam się skupić na tyle, że moje wypowiedzi były totalnie niegramatyczne, co zdarza mi się rzadko, moi wczorajszy rozmówcy wiedzą o co chodzi - kochani, wybaczcie. Dzielnie zacisnę ząbki i przeczekam. Mam nadzieję.
W Bieszczadach sporo nowych źrebiąt, warszawiacy wybyli w Biesy (znowu!), Ala z Małym wyrali ostatnio zawody i pingwinią na całego, Kojak się zapowiadał z wizytą :D (o losie, czy ja to przeżyję ?!) a poza tym wszystko po staremu.
Czemu zawsze, ZAWSZE jak bardzo czegoś chcę to akurat nie mogę tego mieć ?