Przyszła tak nagle, niezapowiedziana
Przegoniła gołębie na starym rynku
Nie otworzyłeś drzwi, gdy pierwszy raz zapukała
Weszła więc przez niedomknięte okno
Odwróciłeś wzrok nieprzekonany
W końcu, kazałeś jej wyjść
Nie mogłeś spać
Gdy krzyczała, tłukąc się do okien
Łzy jej szare uderzały w parapet
Tworząc smutną melodie...