jeez, nareszcie pełnoprawny sen, który czeka już za rogiem. ostatnie 3 dni były istną udręką, ale tylko, jeśli chodzi o kaca i niewyspanie i kaca. weselny weekend to był dobry weekend. udało sie prawie wszystko. no, może poza końcówką poprawin,tak slyszałem bynajmniej. ale cóż. prawy koń na propsie, dawał radę, musiał. i osoba towarzysząca też wzór, mimo, że tylko jeden wieczór z nami spędziła.
a co teraz? teraz,teraz,teraz,teraz,teraz... kończymy sesję, idziemy spać. z nadzieją patrzeć będziemy na lepsze jutro. fuck. to ostatnie jak słowa jakiejś piosenki,nvm. strasznie rozśpiewany ostatnio jestem, szkoda tylko, że cztery wersy jakieś weselnej przyśpiewki. ou, kotschrodingera, zamknij ryj.
jakby kogos to interesowało to odświeżyłem instagrama. #yolo #hatersgonnahate http://instagram.com/kotschrodingera dobra, idę spać, bo noc bez kaca to dobra noc, potwierdza to kot. out.