Środa, ostatni dzień szkoły bo święta, a ja zrobiłam sobie wolne. Wypiłam/zjadłam prawie całą butelkę mleka, pojadłam, posłuchałam muzyki, zrobiłam dobry trening i siedzę.
Powinnam właśnie iść na spotkanie ze znajomymi, ale.. stwierdziłam, że nie będę się zmuszać bo jakoś nie mam ochoty. Zimno, ponuro i picie... Lubię ludzi, ale czasami gdy mi ich za dużo zaczynają mnie irytować. Naprawdę potrafię być życiowa, energiczna i pozytywna, zainteresowana rozmową i czuję wtedy, że jestem sobą. Owszem, lubię gadać o bzdetach i śmiać się z głupot, ale czasami to mnie po prostu męczy i wkurza. Bywa, że chciałabym jakoś zmienić otoczenie, zrobić coś więcej, np. poznać kogoś z podobną pasją i iść na jakiś rajd rowerowy czy coś w tym stylu.
Chyba jestem typem samotnika. Zawsze chciałam to zmienić, ale może czas to zaakceptować i robić to na co mam ochotę. Chyba to mi wyjdzie na dobre pod każdym względem.
a może powinno mnie to martwić?
edit hahah, wkońcu dołączylam do dziewczyn. ;D