photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 CZERWCA 2017

Odkryć miejsce, zrozumieć miejsce, doświadczyć. Znam, lepiej niż chcę, ale przecież nie godzę się. Stoję okoniem i targa mi płetwy.

A wszystko jest koliste, połączone dziejową jednością i powtarzalnością, oparte na jednym i z niego wynikłe.

Przychodzę czasem pod twój dom. Bez pewności, czy jest twój, bo wszystkie podobne. Przychodzę głównie nocami, wyobrażam sobie, że dzwonię i wychodzisz. Mówisz tak, ja nie mówię. Rozchodzimy się w jedną stronę.

Godziny są nierealne, być może nawet bardziej niż odczucia i rozmowy z ludźmi, ktorzy ciągną mnie za policzki. Liczą się tylko bezimienni i ich zwykle wątłe postury i ega. A każdy nosi jakąś historię, a wszyscy jedno, góra dwa imiona.

Nie lubię przyjeżdżać, bo przesiaduję potem na balkonie (lubię twój balkon), wypalając całe paczki papierosów. Bo siedzę w nudnościach i demoralizuję twoje gęsi i bałwany, a to jest gówno, zero, figa, wobec całych cywilizacji, które stawiasz.

Nie lubię kiedy płaczesz do kawy i wyglądasz jak ucieleśnienie tęsknoty. Wtedy staję się jak bagietka do bicia. To nie jest czas na przemoc.

Śpisz i patrzę na twoje łydki. Z powodzeniem możesz zostać dzieckiem młynarza. Są masywne i pełne śladów po szorstkim prześcieradle. Prawie nie widać twoich kostek, nie odstaje ta kość co bywa psim zaproszeniem. Robię im zdjęcia żeby nie zapomnieć.

Nic się nie wydarza. Poeta rzadko myje włosy, częściej jest na kacu i nosi niegustowne koszule. Rozczula mnie sposób z jakim mówi o ludziach. Ma dziurawe ramiona, grube palce, zna ludzi i doskwiera mu gorzki zachwyt.

Tęsknię za mentorskim elementem profesor K. Nie mam żalu, brak pokory musi nieść skutki. Na szczęście zaczynam zdawać sobie sprawę z tej i wielu innych ciągłości.

Dużo jest pisków, syrenich śpiewów i bełkotu. Są też imienne zawołania i prośby o zachowanie spokoju. Już nie da się obejść jeziora, bo w nocnym lasku skwierczą ludzie.

Przynajmniej na zjeździe, o samym świcie, miasto jest piękne i puste. Znikają ślady po zatruciach i zbrodniach.

Ostatni kupiec słucha Kryzysu.