http://www.youtube.com/watch?v=oQCMSBhuMaU
Część II
Po ostatnich przejściach już mu tak nie ufała. Wręcz przeciwnie. Intuicja podpowiadała jej, że wciąż kręci. Nie miała jednak dowodów, więc po prostu starała się dać temu spokój i zachowywać się zwyczajnie. Tu nie chodziło o to że palił, tu chodziło o to, że okłamał ją w tej sprawie. Ona wcale mu nie zabraniała, nigdy, mimo, że tego nie lubiła, była gotowa to zaakceptować, bo go kochała. Chciała z jego strony szczerości, bo na tym opierała głównie związek. Wiedziała, że jeżeli taka sytuacja powtórzy się jeszcze raz po prostu to zakończy. Bynajmniej zdawało jej się, że tak by zrobiła. Czas jednak pokazał inaczej. Zawiódł ją, on, ponownie, a wyglądało to mianowicie: W wolny weekend wybrała się do niego do domu, ponieważ już dawno tam nie gościła. Mieli plan na cały dzień. Wszystko było w porządku do czasu obiadu. Obiadu na którym mama Marcina spytała się Gosi czy nie ma nic przeciwko nałogowi chłopaka. Dziewczyna udała, że o tym wie, a w rzeczywistości był to dla niej kolejny bolesny cios. Poczuła się zawiedziona i oszukana.. znowu. Marcin o niczym nie wiedział, bo przyszedł 5 minut później. Gdy tylko znaleźli się sami w pokoju, wyjaśniła swoją nagłą zmianę humoru.
- Znowu! - krzyknęła
- Co, znowu? - zapytał Marcin.
- Znowu mnie okłamałeś. Jak ty tak możesz.
- Ale, przecież, ja nic nie zrobiłem.
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać, to strata czasu. - stwierdziła dziewczyna. Wzięła swoją torebkę i chciała wyjść z pokoju, ale ją zatrzymał.
- Chodzi o papierosy, tak? - domyślił się. - Moja matka ci czegoś nagadała?
- I może powiesz mi, że to nie prawda.
- Nie, to prawda, ale to było tylko jeden jedyny raz. Kuba mnie namówił. - tłumaczył się. Gosia już nic nie mówiła, chciała ponownie wyjść, zatrzymał ją, upadł na kolana i błagał, żeby nie odchodziła, bo sobie coś zrobi. Nie chciał jej wypuścić. Ze złością uderzyła go w lewy policzek i w końcu udało się jej wydostać z panującej w jego pokoju atmosfery.
Wróciła do domu, ale jego bracia się z nią kontaktowali, mówili, że chce sobie zrobić krzywdę, że powinna mu pomóc, że nie ma prawa go tak zostawiać. Nie chciała o tym myśleć, nie chciała ich słyszeć, a jednocześnie uczucia do niego i serce podpowiadały, że nie może na to pozwolić. Wyszła z domu i szybko wszystkich znalazła. Jego bracia mówili, żeby coś zrobił, przeprosił ją, cokolwiek. On jednak ich nie słuchał, puszczał ich słowa mimo uszu, myśląc, że tak naprawdę nic nie da się już zrobić. Gosia marzła stojąc bezczynnie i zaczynało ją to wszystko jeszcze bardziej denerwować. Była tam zbędna. Po kilku minutach okazało się co Marcin miał zamiar zrobić. Chciał się w łatwy sposób po prostu siebie pozbyć. Nie mogła na to pozwolić. Zaciągnęła go na bok i zaczęła gadać, że samobójstwo jest bez sensu, że świadczy tylko o słabości człowieka, jego braku chęci do życia, do walki, braku doceniania daru istnienia. Mówiła także o lojalności, że nie powinno się tak postępować, zostawiając za sobą całego świata, miała tu na myśli głównie rodzinę, którą takim czynem bardzo by zranił. Co by nie powiedziała, nic do niego nie docierało.
To trwało kilka godzin. Dzwonili do niego znajomi, nawet jeden rozmawiał z Gosią, ale to było bezcelowe. Wszystko zakończyło się jednak pozytywnie. Za namową braci Marcina zgodziła się dać mu kolejną szansę, a Marcin natomiast obiecał, że nigdy już nie zapali. Gosia zbytnio w to nie wierzyła, ale jego bracia ciągle powtarzali, że teraz zobaczył jak jest ciężko i że naprawdę może w łatwy sposób ją stracić. Więc jej wątpliwości było trochę tłumione. Potem przez cały wieczór rozmawiali, a w jej głowie pojawiała się co chwilę myśl: Kiedy on mnie w końcu pocałuje?
Źródło: moje własne pomysły.
Tylko obserwowani przez użytkownika kotekx33mrrr
mogą komentować na tym fotoblogu.