Nie ma nic lepszego od leżenia plackiem i wgapianiu się w chmury po tym jak śniło się o inwazji zombie.
Wszędzie inwazja.
...
W snach te pieprzone zombie.
Na ulicach szarych ludzi i gimbazy z lansem na fajki i alko.
W kalendarzu oczekiwania.
Czyli jakie rodajesz karty w takie graj.
Powracam do żywych generalnie.
Ale... i tak lepiej znów wrócić do gapienia się na chmury i przypominaniu sobie o tym, że może to jednak to serio bita śmietana.