Nie jestem do końca tego pewna, ale zdaje się, że samotność była we mnie od zawsze. Nie wiem, czy jest to możliwe, im więcej oddechów, tym bardziej narasta we mnie ta pewność. Rozpaczliwie staram się zarysować grubą linią swoją osobowość, bo czuję jak się rozpływa w parzącej atmosferze bliskości innych ludzi. Coraz częściej przejmuję sposób mówienia, przekradam w siebie ich przemyślenia i zdaje mi się, że mój obraz zbudowany jest z niedopasowanych wzajemnie puzzli składających się na sprzeczności. Czasem nie czuję się już sobą, zbyt dużo we mnie niespójnych elementów.