Kula
Siedział chłopiec na ulicy z uśmiechniętą buzią
Patrzył jak przemija piękno, starość, sen
Siedział sam i obojętny był mu mróz
Ciepły dotyk kiedyś dotknął jego twarz
I w obrazie smutnych pań pojawiła się istota
Utkana ze smutku, żalu i tęsknoty
Chciała zabrać chłopca gdzie wieczności kres
Jednak on samotny sobie sobie wstał
Uśmiechając do niej się
Odpowiedział tylko "zostaw mnie"
Zmienił miejsce swych posiedzeń
Usiadł gdzieś na rozstajach dróg
Tam widywał strach i śmierć
Tam chodziła często mgła
Pożerała każdy dzień
Młodzian wyjął miecz
Rozpędził śmierć i strach
Uśmiech zbladł został ból
Zebrał wszystko co czaiło się na świat
W sobie wszystko miał
Tylko on przeżyje całe zło
Znów ciepły dotyk dotknął go
Tym razem był to deszcz
Radosny płacz miliona gwiazd...