HEHEHEHESZKI
No więc jak wcześniej pisałam, wybrałam się do stajni.
Poszłam zapoznać się z tym biednym kucykowatym, pierwszy raz widzę kucyka o maści siwej jabłkowitej. rawrrr
Wzięłam go z boksu, pochodziłam i przywiązałam. Ogólnie mówiąc, to telepotał się jak galaretka, autentycznie.
Próbowałam czyścić, ale zaczął uciekać i szarpać głową, tuptał w miejscu jak jakiś psychiczny, więc oszczędziłam stresu.
Przekupiłam go gruszkami i jabłkami, i tak sobie przy nim po prostu posiedziałam. Było lepiej, ale nie na tyle, żebym była zadowolona.
Później poszłam do mojej małej, kochanej Arabiki:* Misiaaczek taki kochany, rżała jak do niej wchodziłam, misia pysia.
Wygłaskałam wszęęędzie, stała jak aniołek! Wyczyściłam, powyjmowałam rzepy. I poszłam do Ady i Oregana :D
Poszłyśmy na ujeżdżalnie i se wsiadłam! Niby było ok, do czasu aż przeszły obok maniurrsy. Matko boska, ja nie wiem
co one w sobie mają, ale koń nagle cały zesztywniał, i szedł w ich kierunku z głową na żyrafokonia :O rżał później ciągle,
szkoda gadać :D Pokłusowałam, Ogór zaliczył baranka z głową między nogami, zychowi coś strzeliło w barku, a cooo tam:D
Wsiadła Ada "wymęczyła" hahhhahaha i rozsiodłać. Później cykaliśmy słit focie Loli i Jankowi na crossie i do stajjni.
Poszłam znowu to mojego małego misiaczka pysiaczka, przywitała mnie znowu rżeniem, kochana. Wygłaskałam,
generalnie to nie mogłam znaleźć jej kantarka, więc próbowałyśmy się prowadzić na samym uwiązie na szyi.
Ciekawa jestem, czy gdyby nie to, że pójdzie za mną wszędzie, też tak pięknie by na nim szła :D
Później próbowałam jej porobić jakieś zdjęcia, ale mam głównie zdjęcia jej pyszczka, bo w miejscu nie ustoi,
tylko łazi za mną wszędzie. "Praca" jeśli tak to mogę określić, ze źrebakiem daje jednak lepsze i szybsze efekty niż
jakieś oswajanie się z koniem który ma pare lat, i nasranie za przeproszeniem w głowie.
miiiiisiek
edit: tja, wiem, zsunęło się siodło