robiłam dość gruntowne porządki w sobotę, i znalazłam starą zniszczoną piaskiem cyfrówkę za Rząskowych czasów.
To są jedyne zdjęcia które zapisały się na karcie, reszta została na aparacie.. [*]
Ale mam jeszcze 19 min. filmik z jazdy na Lotarze, którą sama sobie prowadziłam na małej ujeżdżalni, bo pani Marta nie miała czasu ;p
To nic, że na połowie ekranu widać krzesło, w końcu na drugiej co nie co widać ;p
Doszłam do wniosku, że za Rząskowych czasów (czyt.2 lata temu) jeździłam zdecydowaaanie lepiej niż teraz.
Przez te 19min. w ani jednym momencie się nie pochylałam do przodu, co teraz robię monotonnie i nie mogę się od tego uwolnić.
Pięty elegancko obciągnięte, łokcie przy ciele, nadgarstki postawione.. jazda z kimś kto ma wgląd na Twoje błędy, i która Ci je wytyka, jest zdecydowanie rzeczą niezbędną, bo przez te 2 lata tak się zdjebałam, że szkoda gadać. A to jeszcze była jazda bez instr., więc wielki podziw, że potrafiłam kontrolować swoje błędy.
Po zimie, obiecuję sobie, że zapiszę się jeszcze do stajni z instruktorem, kto wie, może Rząskowe czasy powrócą.
Adios
a może chciałabyś przyjechać na zawody w sobotę.? c: