Zaaaaaaaaajebiście !!!
NALEŚNIKI?!
Burza to zjawisko bardzo zaaaaajebiste. W jednych wzbudza strach, grozę oraz ogólne osranie organozmu, dla innych jest przyjemną odmianą pomiędzy kolejnym już tego dnia piwem, u mnie jednek przywołuje falę rozmyśleń o osobnikach płci rudowłosej i niestety procycatej. Stojąc na jebuli i podziwiając panoramę Sobiejuch nie spodziewałam się, że dzień ten, jakże usłany wrażeniami, począwszy od ekspoatacji rydlewskich buraków, poprzez medytację przy wyziewach farb olejnych, po radosne pizganie piorónów ponad horyzontem odezwię się dziś bolesnym echem mych kręgosłupowych problemów. Jednak nic to! Najważniejsze, że nie pada :D
Podsumowując:
- poruszyłam temat burzy = plus 12 do zajebistości
- użyłam zwrotu 'plus ... do zajebistorści' co równa się (=) plus 5 do dziecka neo, czyli minus 10 do dziecka kwiata, czyli plus pierwiastek z trzech do synchronizacji zegarków. Tak, czy tak wychodzę na plus, schodzę z kompa i w poszukiawniu kreatywnego zajecia oddalam się do telewizora (chociaż nie wiadomo, czy działa, po tym jak seniorita zabezpieczając teren przed piorunami powyrywala wszystkie wtyczki z kontaktów). Ciał :*