Alhatal <3
Taki ze mnie westernowiec! xD
No żywcem nie ma zdjęć... w zasadzie wszystkie moje zdjęcia zostały bezpowrotnie utracone dzięki mojej kochanej mamusi... do tej pory nie wiem jak ona to zrobiła. A obecnie nie ma kto robić zdjęć bubu ;c Następnym razem kogoś poproszę, żeby mnie nagrał, to się coś wytnie :D
-------------------------------------
Dzisiaj w nocy jakoś wyjątkowo źle mi się spało, więc już od 7 byłam na nogach. Poszłam do kościoła na 9, później douczyłam się z historii i po 12 pojechałam z Barbarittą do stajenki <3 Od razu poszłam do Hirmy, dałam jej dwa cukierski, wymiziałam - tak się tuliła kochana <3 i zabrałam się za czyszczenie, a było co czyścić, oj było - cała w błocie xD Jak już było wsystko na błysk (nooo powiedzmy, bo kurz to twardy zawodnik ;p) to wzięłam ją na lonżę sprawdzić czy wszystko dobrze z nogą. Na hali jest teraz nowe podłoże i ono tak super pachnie :DD Hirmie się też spodobało, bo strasznie je wąchała :) Przekłusowałam ją kilka kułek i niby wszystko było dobrze, więc osiodłałam młodą i wsiadłam. Najpierw dużo stępa, później kłus... i niestety dalej kuleje :( Aż mi się wszystkiego odechciało... Odprowadziłam ją do boksu i stwierdziłam, że wezmę sobie Liczi. Tak mnie pozytywnie kobyłka zaskoczyła, że aż mi się humor poprawił :)) Na samym początku troszkę zamulała, ale szybciutko się ogarnęła i cały czas chodziła energicznie, miejscami aż za bardzo xD Dużo było drągów i super szła, później jakieś mniejsze hopki też bardzo fajnie, widać, że ma potencjał i lubi skakać, więc przyjemnie się pracowało :) Jedynym w zasadzie poważniejszym problemem było to, że co jakiś czas próbowała chować się za wędzidłem... Później wsiadłam na oklep (najbardziej mięciusi koń na jakim kiedykolwiek siedziałam, normalnie fotel z poduszkami mmmm :3) i sporo popracowałyśmy nad przejściami stęp-kłus, kłus-stęp, później stój-kłus, kłus-stój, a na samym końcu jeszcze cofania. Naprawdę przyjemnie mi się jeździło :)) I oczywiście przygoda dnia: super inteligentnie odłożyłam siodło, tak że w którymś momencie zsunęło na ziemię, koń się spłoszył i dość mocno odkoczył w bok i chyba bryknął do tego, a ja na oklep, niczego się nie spodziewając, wylądowałam na ziemi hahha xDD Ale mięciutko było :PP Na koniec oczywiście stęp i do stajni. Tam koniuchy dostały suchy chleb i wróciłam do domu ;)
Aaaaaaaaaaa nie mogę się już doczekać ferii, bo będzie dużo czasu dla koniutków <33
Sporo nauki w tym tygodniu mnie czeka... ale że ferie niedługo, to dam radę! :D
"Powinniśmy chwytać każdą dostępną nam,
choćby najmniejszą radość,
jak człowiek stojący na skraju przepaśc
i chwyta się ostatniego źdźbła trawy."