Nie mam zdjęć. Kompletnie nic. Czas coś z tym zrobić.
Ale nie tylko to było powodem mojej tak długiej nieobecności tutaj.Już o tym pisałam;im dłużej mnie tu nie ma,tym mniejszą mam "wenę" na dodawanie czegokolwiek. Ale Was obserwuję na bieżąco. :)
I ten paradoks,że w wakacje mam jeszcze mniej czasu na cokolwiek,chociaż powinno być odwrotnie.
Co u mnie? Dużo zmian,tym razem raczej pozytywnych.
"Znalazłam" małą stajnię w pobliżu mojego domu i tam zajmuję się dwoma haflingerami-Cleo i Mer. Pracujemy razem już miesiąc,przygotowuję je pod siodło. Mam świadomość,że z moim stosunkowo niedużym doświadczeniem nie powinnam brać się za tego rodzaju pracę,ale nie rozpusując się-nie ma innego wyjścia.
W sumie ciekawy zbieg okoliczności,bo to przecież ta sama rasa co Gandalf. Dzięki temu,czego nauczył mnie on,moja komunikacja z nowymi podopiecznymi jest bardziej czytelna i sprawniejsza. W pewnym stopniu są podobne,ale pod wieloma względami ogromnie się różnią. Jestem wdzięczna mojemu nauczycielowi,przypominam sobie o nim każdego dnia,pracując z innymi końmi.
Co do Noty,oczywiście dalej razem pracujemy,ale niestety dzieli nas bariera odległości-40 minut w jedną stronę,tym bardziej w wakacje,kiedy autobusów jest o wiele mniej.
Tymczasem jadę do pensjonatu Lidkowo zdobywać nową wiedzę i doświadczenie. :)