ponownie Jarużyn...
stare, dobre czasy.. ;))
proszę patrzeć tylko na Bosego,
który wyszedł jak słodki, mały kucyś :D
bo ja to.... hahaha xD cóż za mina xD omg! xD
Miałam dziś jechać do stajni z Niką...
nie wyszło...
Miał dzisiaj wsiąść na Łaciatego Marcin...
nie wyszło....
Wsiadłam sama i....
jeździło mi się super, o! ;D
Bosy fajnie chodził ;)
zapewne dlatego, ze na podwójnie łamanym Basiowym wędzidełku...
no ale cóż ;P
Po mojej jeździe przyjechała San ;*
szybko rozsiodłałam Bosego, wyczyściłam Niwę
i pojechaliśmy w terenosz na stępo-kłusa
w składzie: San, Baś, Patryk i ja ;))
Potem odprowadziłam trochę Sandrę
i dopadł nas deszcz ;P
znowu cała mokra wróciłam do domu ;P
co tam... ;)
Jutro do konia pewnie dopiero popołudniu bo rano śniadanie i takie tam pierdoły... o.O
Dobrze, ze mama już odpuściła mi z chodzeniem do kościoła i zrozumiała, że jestem wysłannikiem szatana xD nie no żart aż tak źle ze mną jeszcze nie jest... chyba xD W każdym bądź razie wierząca to ja nie jestem, a kościół, księży i całą resztę tej mafii uważam za wyłudzaczy pieniędzy i dobrą komedię ;P
Emi jest zadowolona po dzisiejszych 2 godzinach spędzonych w siodle, o!
byle więcej takich dni :)))
sasasa :D