Wigilia. Koncze sprzatac kiedy dzwoni telefon. Nie sadzilam ze to co uslysze bedzie mialo taki duzy wplyw na mnie. Najlepsza kumpela: zadzwon do niego i zapytaj co robi i dlaczego siedzi z nim w aucie jakas laska. Zrobilo mi sie nie dobrze... przeciez bylo tak zajebiscie... ukladalo sie w koncu po tym wszystkim co przeszlismy. Duza klotnia, krzywki i pytanie dlaczego mu nie wierze. Sytuacja uspokoila sie. Pojechalam na pasterke, wracajac do domu minal nas samochod ze zdj... byla prawie 2nad ranem a z nim siedziala jakas laska... zobaczylam na wlasne oczy. Kolejna klotnia i oczywiscie koniec. Dlaczego to zawsze przytrafia sie mnie? Na dodatek ponowny bol w zebrach...
Damy rade sie z tego podniesc?