minęło dużo czasu...nawet przekładając to do ostatniego wpisu. przypadkiem, w kontekście rozmowy, przypomniałem sobie o istnieniu mojej "elektronicznej książki".
dużo czasu, dużo zmian.
Nie tylko w życiu, ale także i w moim alter ego i myśleniu.
Czytałem to, co kiedyś pisałem i jestem pod wrażeniem.
Niby wszystko prawdziwe, a teraz z biegiem czasu doswiadczam czegoś niespotykanego.
Bieg czasu i doświadczenia postawiły wiele kłód na mojej drodze - w umyśle i postępowaniu.
Wiele straciłem i wiele się nauczyłem. Nawet zmieniłem się w kwestii wyglądu...
Niektórzy mówią, że po burzy przychodzi słońce. Może i tak. Nigdy w to tak dosłownie się nie wgłębiałem...aż do teraz...
Wiele przeciwności, zranień i złego myślenia o wyimaginowanym świecie kreowany był przez "starego Konesza". Wiele kreowanego szczęścia stało się moją codziennością.
...Aż do pewnego momentu, gdzie Konesz musi stracić prawie wszystko, żeby cokolwiek zrozumieć i od początku nauczyć się życ. Kreowanie rzeczywistości na sposób jakiegokolwiek spostrzegania szczęścia i spokoju stało się do tego stopnia wyimaginowane, że spowodowało odwrotny skutek. W końcu człowiek musiał zrozumieć, że otacza się fałszywą rzeczywistością i znalezć 'światełko w tunelu'.
Niestety ten stan musiał spowodować efekt płetwonurka... ...były dwie ścieżki... albo po zanurzeniu zostaje się na dnie, albo odbijamy się i płyniemy na powierzchnię...
...na szczęście odbiłem się ledwo co piętą od dna i zbudowany doświadczeniami i przeżyciami mroku wynurzałem się powoli poddając się lekko prądom morskim... bo wiedziałem już, że gdy za szybko się wynurzę, to będę miał chorobę dekompresyjną...
Z czystym sumieniem, związanym z doświadczeniami - tymi dobrymi i złymi, wiem, że jestem teraz wynurzony nad lustrem wody i w końcu oddycham prawdziwym tlenem z 3 planety od słońca. Tak narodził się Karol.
Teraz tylko szukać stałego lądu, miejsca ukojenia i spokojnego życia... miejsca zwanego przez niektórych rajem, a nie którzy na to mówią szczęście, prawda, miłość, błogość... każdy może wstawić to co komu odpowiada...
Na moje szczęście w końcu widzę skrawek lądu w zasięgu mego wzroku. Wydaje mi się, że jest blisko...
...wydaje się, ale to może być długa droga...
Tak samo jak wydawało mi się kiedyś, że jestem szczęśliwy...
...aż w końcu ostatnio zrozumiałem, co to jest prawdziwe szczęście...
...po tylu latach życia...
Cieszę się bardzo, że widzę ląd i że płynę w jego kierunku...
...cieszę się jak nigdy...
...jak na tym zdjęciu...
Zdjęcie nie moje, ale zrobione przez bardzo wartościową osobę...