Wczorajszy dzień (11.05) tragiczny. Pisałam licencjat 5h i wszystko mi się usunęło. Więc co? Poszłam się najeść. Ale nieważne. Było minęło. Sobota, nowy dzień. Dzisiaj lepiej. Wzięłam się w garść, bo samo to się nie napisze. Od rana na uczelni na szkoleniu. Wróciłam, napisałam ile mogłam. Jutro znowu uczelnia i szkolenie, wrócę to dokończę pisanie i myślę, że w poniedziałek będę mogła zanieść promotorce trzeci rozdział i poprawiony pierwszy i drugi. Więc tylko czekać potem jak promotorka sprawdzi, będę mogła nanosić ostateczne poprawki (mam nadzieję), wstęp, zakończenie i gotowe!
Wyjazd cudowny. Pewnie dużo przytyłam, ale teraz nadrobię. Się okaże co i jak 01.06.
Wizja, że sesja się zbliża, termin oddania pracy i potem obrona, no i ten certyfikat, trochę mnie to przeraża. Ale to też chyba wina dzisiejszego humoru. Mam ochotę usiąść i płakać, ot tak, bez powodu. Ale to też może wina okresu, który ma się pojawić za tydzień.
~ Dobranoc i udanej niedzieli!
Inni zdjęcia: 7 / 5 / 25 xheroineemogirlxBook photographymagicSzpak slaw3001465 akcentovaTaka ja :* pati991Z koszyczkiem z ubiegłego roku pati991Mix pati991:) dorcia2700On najprawdopodobniejnieKormoran daje rade bluebird11