siedząc samemu w ciemnym pomieszczeniu odwiedził mnie on "anioł" złapał mnie za ramie i powiedział:
- choć ze mną,tam gdzie zawsze bedziesz szczęsliwy.
powiedziałem mu ze jestem szczęśliwy i radosny,a on odparł mi
- przecież widze że tak nie jest,przestań sie wkońcu oszukiwać dość masz tego ciągłego nalotu nic tu po Tobie.
tak powiedział i odszedł.
a ja sie zastanawiam czy dobrze zrobiłem zostając w tym życiu,przecież mam rodzine,wspaniałą dziewczyne i fajnych znajomych wiec zostane tu jeszcze.
Tylko zostaje jeszcze jedno pytanie:jak długo jeszcze mam to wytrzymywac?
pozdrawiam:
MOJĄ MYSZKĘ WSPANIAŁĄ KTÓRĄ BARDZO UWIELBIAM
rodziców
BRATA
i wszystkich znajomych