Zadziwiające jest to co się ostatnio dzieje...
Skąd w nas tyle samolubności?
Tyle złości, zazdrości?
Gdzie swoje źródło ma mówienie "to dla Twojego dobra"?
Mówimy tak, chociaż dobrze wiemy, że to co robimy wcale dla kogoś nie jest dobre...
Bez sensu..
Wiem, że nie zbawię sama świata.
Nie jestem w stanie pomóc wszystkim, którzy dla mnie znaczą choc odrobinę.
Ale nie mogę patrzec na to co sie ostatnio dzieje!
Wiem, że to nie moja sprawa...
Ale wyglądali na takich szczęsliwych razem...
Zazdrościłam im tego szczęscia...
Chciało mi się płakac kiedy na nich patrzyłam...
Niektórzy się pewnie domyslają o czym mowię...
Ale gdy ona zaczęła słuchac pewnej piosenki zaczęłam się zastanawiac nad sensem refrenu:
"Za każdym razem, gdy mowisz, że kochasz, to kłamiesz"
Czy aby napewno?
Czy miłośc to zwykła iluzja?
Czy w ogóle takie cos jak miłośc istnieje?
Obserwując osoby, które mnie otaczaja na codzień zaczynam w to wątpic.
Bo wystarczy, ze sie pojawi ktoś trzeci, a słowa "Kocham Cię" staja sie podejrzane... Przestajemy zwyczajnie wierzyc w ich prawdziwośc...
Ładne to tak nie ufac komuś na kim nam zależy?
Ps. Chętnie bym zajeb.ała tego kretyna, który ich rozdzielił!
Tell Me How im supposed to breathe with no air
Can't live can't breathe with no air
thats how i feel whenever you ain't there
Its No Air No Air
Got me out here and the water so deep
Tell me how you gon be without me
if you ain't here i just can't breathe
Its No Air No Air