Hello!
Życie na krawędzi- więcej alkoholu mniej soków z wyciskanych owoców, więcej cygarów mniej świeżego powietrza, więcej chemii mniej sportu. Zdjęcie oddaje moje wspomnienia gdy to wychylanie butelek z procentami było priorytetem życiowym. Można to nazwać czołowym adoratorem młodości. Nic innego mi się nie kojarzy z dojrzewaniem jak wodospad hektolitrów wódy, browarów, win, bimbrów różnego pochodzenia. Szczerze, nie potrafię nawet określić danego okresu z tamtych lat, wszystko zlewa się z piciem. Można rzec, że byłem wrakiem, nie kontaktowałem z realnym światem i to nie jak większość ludzi mówi "A to przez towarzystwo panie! Musi pan je zmienić, wtedy pan się odmieni" Bzdura jeżeli chodzi o moją osobę. Po prostu chciałem, smakował mi taki styl życia, trochę wiecej genów po "starym" niż bym chciał. Teraz? Jak się napije raz na 3 miesiace to jest dobrze. Zarobiony człowiek, który tyra praktycznie siedem dni w tygodniu, gdy wraca do domu, to myslę wyłącznie o prysznicu i łózku. Tak to już w życiu bywa, myślę, że w młodości każdy powinien korzystać z życia jak tylko chce, czy to chlać pod kamerą, latać po świecie i zwiedzac różne zakątki świata, czy zanurzać się w cyber świecie(czyt. internet chociaż tego ostatniego nie popieram). AA jeszcze co do alko i picia wiadrami- jest to cienka linia,sztuka to wiedzieć kiedy przestać by tej linii nie przekroczyć i nie przyczyniać się do przykrości rodzinnych i środowiskowych.
Trzymajcie się i żyjcie.
https://www.youtube.com/watch?v=yPokr7jIhJs&list=LLo2X0mbgMqroVY8uNe8xZbA&index=25 Nate Dogg [*]