Wybuch euforii.Epidemia miłości.Siniaki na kolanach z niekontrolowanych podskoków i
diamenciki w oczach ze szczęscia.
Chcę chociaż przypadkowych spotkań.Przypadkowych spojrzeń.
Nie wiem dlaczego,ale kręcą mnie tacy kolesie,przed którymi ostrzegała mnie mama.
Trzymaj mnie mocno i nigdy nie pozwól mi odejść.
Bo czasem trzeba się uśmiechnąć. Tak mimo wszystko, spróbować na nowo żyć.
Przestać żyć w klatce zbudowanej z mieszanki wspomnień i niespełnionych marzeń.
Dać z siebie wszystko. Dla siebie i tych, którzy naszego uśmiechu są warci
Nigdy nie odejdziesz z moich wspomnień , wiesz?
- wolna? zajęta?
- szlachetna singielka, milordzie!
Marzenia, bo gdy człowiek zamyka się w sobie, gdy nikt nie pyta o jego sprawy, a on
oducza się nimi dzielić - czuje się obrzydliwie samotny. Niezrozumiany i właśnie wtedy
, mimo iż otacza go pełno ludzi, nie dostrzega nikogo, kto mógłby dać mu więcej,
niż dotychczas dostał. O ironio. Zaczyna wątpić, gubić się w ogromnym świecie.
Nie wiedząc gdzie szukać pomocy, zatracać się i spadać w dół.
Kochać, to tylko pierwszy, najprostszy etap, podstawa. Później trzeba nauczyć się być
z tą drugą osobą, być dla niej.
Nie umiemy bez siebie żyć i oboje mamy tą świadomość, po tak wielu próbach.
Daria :)