Łuhuu
Hm... no i po studniówce. Tyle oczekiwań, tyle hałasu wokół niej, stresu.... a teraz jest już najzwyczajniej po..
Siedze sobie wykąpana, w wygodnych ciuszkach supermenki z cyckami I rozkminiam to , jak niesamowicie szybko i nieubłagalnie płynie ten czas..
Spałam może tak jakby to zebrac do kupy... z 2 godziny, a jak byłam na ploteczkach u sasiadki, zasnęłam jej na łóżku.. ewidentnie.. a teraz chyba jest ta faza niezniszczalności pod wpływem której postanowiłam conieco naskrobać tutaj ;) A miałam jechac na światełko do nieba.... nie che mi sie ; ]
Nie wiem od czego zacząć.
To była tak niesamowita impreza, że nie ogarniam.. bawiłam się tak dobrze, jak nigdy :D Uświadomiłam sobie jak wspaniałych mam przyjaciół, jak dobrze dobrałam sobie partnera.. dzięki któremu bawiłam się na prawde nieziemsko. Polonez zaliczony bardzo dobrze dostatecznie ;) Sukienka zdała test, buty pozwoliły sie nie zdejmować do końca, atmosfera sprzyjała.. ;)
Tyle wrażeń.. jak na jeden wieczór to, wydawałoby się, za dużo.. ale dałam radę!
Wytańczyłam się za wszystkie czasy!!! I jedno jest pewne - będzie co wspominać
Szkoda tylko, że na zdjęciach z gazety w necie mnie nie ma.. ale czekam na te od naszego kamerzysty i fotografa... bo tam mało ich nie będzie
Aha mam jedno zażalenie odnośnie ludzi siędzacych za nami na tym przyjęciu całym - retardzi nie z tej ziemi -.- ehh.. szkoda słów, psuli klimat swoją obecności... ale cóż xD
Wracając do świetności tego wieczoru (być może pewna osoba to przeczyta..)
Mój partner 100dniówkowy - rozwalił system... Łobuz twierdził, że tańczyć nie potrafi, a wziął mnie w takie obroty, że stopy bolą mnie do teraz..
Wczoraj/dziś tyle wrażeń przeszliśmy, podłapałam tyle trollujących tekstów i przemyśleń od niego, że myśli skupić nie potrafie... Ten przełomowy spacer w celu ulepienia bałwana, co skończyło się krzywym wydeptywaniem w mega dużej zaspie serducha, kawały o kucach.. i takie tam jeszcze...
poprzez do tej pory nierozkminioną noc, masaż, spacer, rozmowy o niczym i o czymś.. Hm. Może to dziwne i przeraża mnie to, ale nie potrafie o tym wszystkim zapomnieć, poprostu chyba potrzebowałam czegoś takiego.. nie umiem przestać myśleć..
koniec ze mną
Mindfuck (łotafaaak?)
W kazdym razie - to było na prawde bardzo ważne dla mnie, że akurat ON był ze mną w ten dzień.
Dziękuję! <3