koniec roku, podsumowania, bla bla bla, gunwo i tak nic nie wyjdzie z planów na kolejne 365 dni, bo wszyscy jesteśmy zbyt leniwi i rzeczy, które uważamy za marzenia wcale nie są naszymi marzeniami, tylko odpowiedzią na pytanie co chcesz robić. zadawane przez innych, którzy nie mają pojęcia, co ogarnąć ze swoim życiem, bo mają 20 lat, a w takim wieku nie wiesz nawet gdzie pójdziesz jutro do sklepu albo co zjesz na obiad, co dopiero z wiedzą dotyczącą pracy, rodziny, koloru nagrobka.
zostawiając w tyle te neurotyczne przemyślenia chorej na grypę nastolatki, która jest tak popierdolona, że łazi sobie w obcasach na -8 stopniach, bo inne buty nie pasowały do sukienki, postanowiłam wypruć trochę siebie, tak dawno tego nie robiłam. paradoksalnie na dziennikarskich studiach piszę jakieś osiemdziesiąt razy mniej niż w liceum.
1. studia. dostałam się, przeżyłam pół roku, miałam do tej pory 1 sprawdzian. to jest żałosne
2. matura. heheszki, przyszłam na wos ucząc się 4 godziny wcześniej i nie dotykając książki od tego przedmiotu 2 lata. zdałam. napisałam maturę z geografii najlepiej w szkole. jaka szkoda, że teraz mam samą historię.
3. studniówka. po 11 miesiącach oddałam sukienkę, piłam szampana i przemyciłam pół litra pod płaszczem wśród jakiś 20 ochroniarzy, zaliczam to do sukcesów.
4. czerwony pasek. i biały. szkoda, że nie na stole.
5. straciłam godność. a uświadomiłam to sobie oglądając teledysk do stay high i widząc mini film o moim życiu. nawet bohaterka jest ruda. żałosne.
6. straciłam całą gałąź rodziny. to pewnie przez moje niewychowanie i alkoholizm. i brak szacunku dla starszych. btw, zawsze brak szacunku dla starszych było moim stałym punktem podczas spowiedzi. podobnie jak bycie leniwym i nie modlenie się. i seks przedmałżeński.
7. jako osiągnięcie zaliczam przeżycie tych wakacji, czyli maratonu, który zaczął się po maturach i chyba nadal nie skończył
8. chyba się zakochałam, najgorzej jak mogłam. to jest tak beznadziejne, że nawet brak słów. ale nadzieja zostaje. regularnie zdeptywana przez rozsądek i przyjaciół.
9. nie uszkodziłam swojego ciała w jakikolwiek sposób, szkoda, że jako zbuntowana nastolatka kilka lat temu nie myślałam, że przedramię też się opala, a kilkadziesiąt cienkich blizn staje się całkiem widoczne.
10. nie mam pojęcia dlaczego to wszystko piszę i nawet nie staram ubierać w ładne słowa. albo słowa jakiekolwiek, rzucam pojedyńczymi wyrazami i zdaniami niezłożonymi podrzędnie ani równorzędnie.
11. telefon upadł mi kilka dni temu na panele i pękła cała szybka. na szczęście działa. szkoda, że po 3 minutach spadłam z krzesła. a minut 2 telefon wytrzymał w stawie. ale nadal działa, mam sprzęt elektroniczny bardziej wytrwały niż właścicielka.
12. spełniłam swoje jedyne prawdziwe marzenie, byłam na koncercie gagi. a potem one republic. podejrzewam, że ten nadmiar szczęścia zrobił mi reset w mózgu.
13. powoli przestaję wierzyć w dobro. patrząc się na warszawę stwierdzam, że człowiek z wioski wyjedzie, ale wieś z człowieka nie
może przed końcem roku odzyskam laptopa, który od września robi za podstawkę do książek i napiszę coś bardziej ogarniętego. na razie bolą mnie mięśnie i głowa i gardło i wszystko, kaszlę i zużywam milion chusteczek, nie mogę znaleźć seksu w wielkim mieście online, powinnam jechać na sylwestra do miasta stołecznego, ale wolę chyba siedzieć pod kocem, wpieprzać chińszczyznę, pić malibu, popijać cosmopolitanami i zapalać marlboro goldami. świąteczna burżuazja. i właśnie mi się przypomniało, że kiedy zaczynałam palić obiecałam sobie, że nie będę palić tanich papierosów. wracam do tego postanowienia od 2015 roku.
https://www.youtube.com/watch?v=SYM-RJwSGQ8
haha, to ja.
Inni zdjęcia: ;) patkigdJa patkigdJa patkigdNa działce :) nacka89cwaJa nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24