Witajcie
Dzis złapałam przyslowiowego doła. Przesiedziałam godzinę w fotelu płacząc. Odkrywam coraz więcej niedoskonałości swojego ciała i nie tylko dotyczące wagi. Czuję się ze sobą bardzo źle. Nie wiem jak mam sie z tym uporac.
Bilans
śniadanie: płatki sniadaniowe, miseczka
Obiad: łyzka ziemniaków, łyżka buraków, pół filetu z kurczaka,
potem trudno stwierdzic o ktorej : 4 mandarynki, cząstka czekolady,
kolacja: kawałek ciasta drożdżowego wielkości piętki chleba
NIe myślałam o tym żeby nie jeśc więc teoretycznie powinnam byc z siebie dumna, ale jak skoro waga nie rusza sie z miejsca.
Ponadto czekam na kolene badania, poniewaz prawdopodobnie mam problemy z hormonami dlatego w bardzo krótkim czasie przytyłam bardzo dużo. Wyglądalo to tak, że przez ostatnie 2 lata przytyłam 15 kg z czego 7 w ciągu miesiąca, w lipcu.
Te 15 kg to można sobie wytłumaczy bo dwa lata to jednak długi czas, jednak te 7 kg w ciągu miesiąca bez jakis rewolucji dietowych były szokiem. Dlatego też jestem juz po kilku badaniach i czekam na kolejne.
Mam totalnego doła. W przyszlym roku biorę ślub i nie mam juz nadzieji na to, że będę piekna Panią młodą.