[takie widoki tylko na Węgrzech]
Żyję, egzystuję, mam się dobrze. Zwiedzam już nie tylko debreczyńskie puby, ale i inne miejsca kraju, jak na przykład tokajskie winiarnie. Nie czytam, nie uczę się a moja magisterka leży i kwiczy i szybko się nie podniesie. Coraz lepiej idzie mi węgierski, coraz więcej rozumiem, coraz więcej potrafię powiedzieć, jest progres. Mamy zajebistą polską ekipę, równie zajebistą węgierską i masę Turków wokół. Miodzio.
No. I w sumie tyle.
PS. Tak, tu też cukier kosztuje 5 zł, nawet trochę ponad, więc nie składać proszę zamówień. Za to ja muszę jechać do Polski po ziemniaki. Jak się te losy dziwnie plotą.
Sziastok!