Mogą rzucać kamienie, nie zrobią krzywdy kroplom.
Ludzie znowu jakby zaklęci, demony wypływają z nich w każdym gniewnie wypowiedzianym słowie, z każdą łzą, która jest jego następstwem. Co jeśli rachunek sumienia się nie sprawdzi? Jeśli gniew i kłamstwa wrosną w Ciebie tak mocno, że już nie będziesz w stanie odróżnić dobra od zła, doskonale wiesz, że nie chodzi o spowiedź czy inny sposób na usprawiedliwienie wyrządzonych krzywd, rozchodzi się raczej o prawo do zaznania spokoju, o szanse na odkupienie jeszcze przed odnalezieniem swojego prawdziwego, nowego, nieznanego ja. Żaden ból, krwiaki, połamane nosy nie przywrócą tego, co stracone, może nie warto łamać, gdy nie chodzi tylko o własne ciało? Stop! Skąd ta litość? Przecież on też nie jest bez winy, nie bez powodu szuka Twojego spojrzenia wśród wypluwanej w lutową zimną noc pary. Twoje knykcie nie krwawią na darmo. Opętanie, z którego nie jesteś w stanie się uwolnić. Więc uderz z całych sił, przecież mówiłeś, że "w życiu są sprawy ważniejsze niż spokój".
Obrzydza Cię myśl o uczuciu wstrętu wobec siebie samego, prawda? Dlatego, to właśnie ja zadaję Tobie pytania...