światła nocy i nine
światła nocykasia
tworzą klimat magią neonów
radosna iluminacja
jak kolorowy płaszcz
skrywający czerń zaułków
wołają
obiecują
mnogość doznań
tu i teraz
szybko i mocno
przecież nie lubisz czekać &
słyszysz?
świdrujący sygnał karetki
przeplata się z głośną muzyką dyskoteki
gdzie rozkołysane biodra dziewcząt
i lepkie, spragnione dłonie mężczyzn
wirują wespół na dopalaczu ecstasy
popatrz
ktoś podpalił kloszarda - tak - dla zabawy
obok wymiocin - na chodniku - kałuża krwi
to pot włóczęgi - tym płaci za egzystencję
czyjś połatany uśmiech spadł jak zeschły liść
nie zagościł dłużej na ustach
nie zapomnisz
tępego odgłosu upadającego dziecka
z dziesiątego piętra - jest bardziej głuchy
niż dobry Bóg na twoje prośby
nawet te - wykrzyczane
spróbuj
nie bój się
samotny w tłumie możesz być anonimowy
to wszystko możesz kupić
w najlepszym gatunku
nie żaden ersatz
jeżeli szukasz&
bardziej kolorowego piekła - nie znajdziesz!
moja mała ojczyzna
co kwieciem pamięci wyrosła na gumnie
tam w strzechach wiatr smętnie gwiżdże
żaląc się światu -- bo inaczej nie umie
pędząc na złamanie karku -- sowizdrzał
wpadł między sztachety chylącego się płot
zaplątał się w rękaw dziadkowej koszuli
w sadzie - za chatą -- narobił sromoty
to znów do ogrodowego stracha się tuli
tu łąki zielone -- kwieciem wonnym umajone
i trzciny którym wiatr układa pióropusze
tu pola -- soczyste -- słońcem wypieszczone
i ziemia skrywająca historię zaklętą w ciszę
gdy słowa te piszę -- czego mi tak bardzo brak
dobrych oczu i spracowanych rąk babuni
i topoli nad strugą -- niby -- o tym samym szumi
lecz inaczej -- już nie tak -- nie tak...
** * ( ...a czasem - Don Kichotem być