Zagubiona. Wciąż żyję wśród niespełnionych marzeń. Nie mogę pojąć, jaka siła trzyma mnie ciągle na świecie. Tyle porażek, bólu i zła.. ale najgorsza jest samotność. Szczerze. Ja nie oceniam ludzi. Żadnej z nas nie można nazwać szmatą jeżeli tak naprawdę poszukujemy jedynie ciepła i tak zwanej miłości. Lecz czym jest miłość? Nie zastanawiajcie się jak mogę tego nie wiedzieć.. nikt z nas tego nie wie, dopuki tego sam niedoświadczy. Wciąż próbuję odkryć chociaż część prawd o niej... Te cholerne szczeniackie zauroczenia. Myślisz,że w życiu nie pragnęłaś Jego bardziej. Nigdy do tego stopnia nie czułaś takiego bólu, kiedy wydawał ci się niedostępny. I to ma być miłość? Ten płacz i tęsknota nastolatki za nieznanym? Nie. To napewno nie jest miłość. To jakiś psychologiczny masohizm niedojrzałej uczuciowo młodzieży.
Mam w głowie kilka schematów dotyczących wyglądu związków w moim społeczeństwie... Nie mogę pojąć wielu rzeczy. Naprzykład:
Jak można związać się z osobą, która ci się podoba ale praktycznie jej nie znasz ?(oprócz tygodniowej korespondencji smsowej, uśmiechów, przytuleń i pocałunków) Po prostu wyhaczyłaś chłopaka.. gadacie,piszenia i po miesiącu jesteście razem. Czy w miesiąc można poznać człowieka na tyle by oddać mu swoje serce? Dla mnie to jest niepojęte