Była sobie dziewczyna.. dziewczyna bardzo młoda ale na tyle dojrzała aby mogła się zakochać.. miłością pierwsza, szczera prawdziwa która dorastała razem z nią. Mijały dni, miesiące lata a miłość była coraz silniejsza. Były plany marzenia szczęście i wrażenie że nie możliwe jest to aby kiedyś mogło się to skończyć. Byl sobie też chlopak, przystojny uczuciowy ktorego nie dało się nie kochać. Mijał czas chłopak wyjechał za lepszym życiem , a dziewczyna płakała tęskniła odliczala dni kiedy w końcu wróci i będzie mogła się przytulić . Czas mijał wracał za chwilę znowu wyjeżdżał znowu były łzy a miłość ta sama. Były też kłótnie gorsze chwile chłopak przechodził bunty źle towarzystwo ale potrafił się ogarnąć bo wiedział co może stracić.
Byl też wyjazd dziewczyny i wielka zazdrość chłopaka która z czasem doprowadziła do większych kłótni nie porozumień i tak z dnia na dzień coś zaczęło się psuć. Aż po roku psucia dziewczyna stwierdziła że to już nie to , tak się nie da trzeba coś zrobić i stało się dwoje ludzi którzy do tej pory byli jednością na nowo przestali nią być.
Chłopak strasznie ciężko to przeszedl, długo nie mógł się z tym pogodzić ale w końcu kogoś sobie odszukał po bardzo długim czasie ale też potrafil dopiec byłej dziewczynie na tyle że ona była na niego wściekła.
Dziewczyna założyła rodzinę ma męża i dziecko i przez ten czas nie raz nie dwa myślała o chłopaku ,,niech on w końcu zniknie z mojego życia " .
Chłopak zniknął na zawsze , a dziewczyna nie potrafi pogodzić się z myślą że wogole mogła tak myśleć.
Ta dziewczyna to ja a ten chłopak to moja pierwsza miłość. Kawał mojej młodości, duża część mnie zniknęła razem z nim.
Chłopaka którego od tylu lat mialam dość że nie potrafi zaakceptować że na nowo ułożyłam sobie zycie nie ma już od 4 miesięcy a ja od tamtej pory żałuję że kiedy kolwiek myslalam aby zniknął na zawsze z mojego życia. Chłopaka którego nie chciałam widzieć więcej na oczy a teraz dużo bym dała żeby cofnąć się w czasie i wyjaśnić sobie tak wiele rzeczy.
Dziisaj mam taki bardzo słaby dzień, kocham nad życie moja rodzine ale nie potrafię pogodzić się z tym co się stało.