09.02.2011r. - data, jak każda inna... lecz zmieniła moje życie. Pamiętam, pierwszy raz napisałeś do mnie. Nie odpisałam. Nie minął miesiąc i dostałam ponowną wiadomość. Skusiłam się.. i tak się zaczęło. Pamiętam, coś we mnie się rozlało.Pamiętam, gdy pierwszy raz Cię zobaczyłam po rozmowie online. Moje serce było jak oszalałe.Niby tylko niewinne "cześć", a jednak stres ogromny. Wtedy miałam 14 lat, a Ty 19 - myślałam, że różnica jest za duża. Bałam się na początku w to angażować - co pomyślą w domu, jak to się potoczy, pewnie będzie chciał czegoś więcej. Przestałam Ci odpisywać, nie dawałam znaku życia przez ponad tydzień. Pisałeś smsy z pytaniami czy jestem zła i czy coś się stało... Pękło coś we mnie i odpisałam,że nie miałam nic na koncie... I tak się zaczęło. Pierwsze tygodnie razem były piękne...Ta ogromna tęsknota, kiedy byłam tydzień za granicą. Pamiętam, tego samego dnia, co wyjechałam uroniłam łzy z tęsknoty. Jak już wylądowałam na Okęciu, to pierwszą myślą było to, że za pare godzin Cie zobacze! Im bliżej spotkania, tym serce bardziej waliło - wyrywało się z piersi.Minął kolejny miesiąc bycia razem.... I tu rozczarowanie. Przychodzi wiadomość na GG : " Zostaw mojego chłopaka w spokoju". Tysiące myśli przebiegło mi przez głowe; kto to taki? ktoś jaja sobie robi? może to zazdrosna, była dziewczyna? ... Powiedziałeś: Przepraszam Kochanie, właśnie jestem z nią na etapie końcowym. Powiedziałem jej, że zostawiam ją dla Ciebie" ... Zabolało mnie to bardzo! Powiedziałam stop - dziękujemy Panu.
I tak doszłam do wniosku, że to koniec kolejnego krótkotrwałego związku.... że to kolejne zauroczenie...
http://www.youtube.com/watch?v=k9AKgvEWqd4 !!!!!
ALE KOCHAM CIĘ. KOCHAM CIĘ.