Następnego dnia umówiliśmy się u Mateusza w domu, miałam przyjść. Drzwi otworzyła mi mama Mateusza, mówiąc, że może ja pomogę.. Bo Mateusz dostał napad złości, że dopiero ze szpitala wrócili.. Byłam w szoku.. Weszłam do pokoju, Moje szczęście siedziało na łóżku, mało co mówił, był bardzo spokojny.. Była godzina koło 17 dopiero zjadł pierwszy posiłek musiałam z nim zjeść, bo wcześniej nie chciał. Wytłumaczył mi co się dzieje..
"Mam depresje.. znowu wróciło"- siedziałam zalana łzami.. Modliłam się żeby to były zarty. Jednak nie.. siedzieliśmy przez 3h praktycznie bez słowa.. Obojetnie co powiedzialam to tylko kiwał głową.. To było dla mnie straszne;( Chciałam z nim zostać dłużej ale zblizała się 22 musiałam wracać, obiecałam mu, że zaraz po szkole przyjdę. I przyszłam wszystko bez zmian.. siedział non stop, znowu pierwszy posiłek zjadł ze mną bo wcześniej nie chciał. do nikogo się nie odzywał tylko do mnie minimalnie. Siedząc przy nim powstrzymywałam się od płaczu, nie chciałam mu pokazać, że cierpię, nie chciałam żeby czuł się gorzej..
To było dla mnie straszne. Mama widziała, że coś się dzieje.. ale nie mogłam jej powiedzieć o co chodzi bo odrazu byłby to koniec. I tak wszystko trwało ponad tydzień..widziałam, że on starsznie cierpi. Pamiętam to był czwartek.. rano, gdy siedziałam w szkole dostałam smsa od Mateusza, że jest w szpitalu w innej miejscowości. Bałam się myśleć jaki to szpital..
Napisał mi, że to szpital psychiatryczny.. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko co się dzieje:(
Ta cała depresja znowu mu wróciła bo przestał palić marihuane.. Chciał przestać. :(
Strasznie chciałam do niego jechać, bałam się strasznie.. Ale zaproponował żebym z jego mamą jechała, zadzwoniłam do niej bardzo się ucieszyła, że chce do niego jechać.
Pojechałyśmy.. weszłyśmy do tego szpitala, szpital jak szpital ale gdy weszłysmy na ten oddział.. boże nikomu tego nie życze :( Zamiast drzwi byla taka duuża krata, a za kratą korytarz, ludzie tam spacerowali. Ci ludzie wyglądali strasznie, ich zachowanie, ich wyraz twarzy.. Po 5 minutach przyszedł Mateusz musieliśmy czekać do 16 bo od 16 dopiero były odwiedziny, było mu już lepiej. Rozmawiał z nami, śmiał się. Pamiętam jak stałam po drugiej stronie tej kraty on się o nią oparł i tak na mnie patrzył.. złapał mnie za ręke, momentalnie miałam łzy w oczach, chciałam już się do niego przytulić i wrócić z nim do domu.
Lekarz w końcu otworzył tą krate, wpadłam mu w ramiona. Widziałam jak się cieszył, że przyjechałam, widzialam ze byl szczęśliwy..;(
Za 30 komentarzy i 30 "fajne" następna notka! ;) Dodawajcie ;*
polecam : http://www.photoblog.pl/chocoladkaa ;*