Pamiętnik
13.10.2014/43
Upadłam nisko.
Bardzo nisko.
Zatraciłam siebie.
Ranię bliskich przez co i ja cierpię.
Ale jak mam być szcześwliwa w obliczu śmierci?
W grudniu wychodzę za mąż, ale nie potrafię się tym cieszyć.
Pierwsza euforia już minęła a ja na powrót stałam się zimna i bezuczuciowa.
Wypaliłam się.
Chciałabym wrócić...
Jestem nikim.
Ból i gniew zakorzeniły się we mnie na dobre.
Tkwię zamknięta w królestwie własnych złych myśli i uczuć.
Czy jeszcze kiedykolwiek odzyskam szczęście, które tak bez ostrzeżenia, tak niesamowicie brutalnie mi odebrano?
Codziennie błagam Boga o jeszcze jedną szansę.
Szansę na to by ujrzeć światło i pogodzić się z tym co nieuniknione...