Nasze zycie składa się z niespodzianek..czasem dobrych,czasem złych. Nie zawsze wszystko wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Jest tez i tak że czegoś nie zaplanujemy a to sie wydarzy i sprai nam wielką radość nierazzada ogoromny ból. Czasem nie dzieje się tak jak to miało być. W życiu uczymy się akceptacji... właśnie takich różnych sytuacji. Dzieje się nam dobrze i źle. Ze złymi sytuacjami musimy się nauczyć uporać, przetrwać trudny okres. W pewnych momentach dochozi do tego że obwiniamy sami siebie za coś na co tak naprawde nie mieliśmy wpływu lub w czym nie widzimy swojej winy, ktora tak naprawde jest nasza.
Każdy lubi niespodzianki...ale te miłe. Ja mam ZAWSZE tak że jesli myśle że wszystko jest w porządku później się okazuje że nie jest a jak myślę że zrobiłam to i to nie tak okazuje się że wszystko było dobrze. I tak o to raz mam niespdzianke miłą a raz niemiłą i wielkie rozczarowanie. Nikt nie lubi rozczarowan, prawda? Zawsze kiedy czegoś mocno pragnę, staram się to i tak to idzie na marne. Łapie mnie dół. Czuję się do niczego, nikt z nas przecież w czym cokolwiek robi nie ma złych intencji. A jak coś nam pójdzie nie tak są też tacy którzy obwiniają nas i posądzają i zadaja pytania dlaczego tak zrobiłas/es? Co odpowiedzieć? Przeciez to niechcący, to przypadek. Bo zycie także składa się z przypadków...ale i również działań zamierzonych-zamierzonych czyli tych które zaplanowalismy i udały się nam(w tym niespodzianek, o których myśleliśmy ze poszło coś nie tak, a przeciez chcielismy zeby wyszlo dobrze).
Czaicie?
Ja się musze z tym wszystkim ogarnąć. Dopada mnie cos strasznego. Taki dół. Po dzisiejszym dniu w szkole, po tylu niemiłych niespodziankach, jeszcze ta świadomość ze mam tyle pracy przed sobą...
Napisanie pracy na konkurs.. Swoj biznesplan. Do piątku trzeba je dostarczyć, czy ja się wyrobie? Nie chce mi się już. I tak go nie wygram, ale skoro juz się zgłosiłam lipa się wycofywać.
Zawalisko nauki znowu się robi. Pocieszakące...jak również i dołujące jest to że już za... za ile.. chwilka, za 11 dni mam urodziny. Skończe 18. Fajnie bo przyjda znajomi-Ci najbliźsi.....z drugiej strony to nie bardzo chcę bo to juz osiemnaście lat, a ja nie czuje się dorosła. 17 to taki fajny wiek-takie imprezowanie tylko nie wszedzie wpuszczaja nie pełnoletnich. Ale to tez nie chodzi o fakt imprez czy bezkarnego picia piwa. Wchodzi się w dorosłość, w sfere obowiązków. Mam nadzieje że nie będzie tak strasznie. Chcę pracować.. narazie tylko na akacjach bo wiadomo nauka, zawsze to jakas kasa WŁASNA na WŁASNE potrzeby z których nie trzeba się tłumaczyć rodzicom a i tak trzeba zdobywać jakieś doświadczenie bo nie można całe życie ciągnąc od rodziców.. to nie rura z gazem w Polsce od ruskich :P
Smutno mi się robi i wpadam w dół.. ale zaraz sobie poprawię humor bo jak tatko wróci z pracy będziemy rozpakowywać 2 paczki od mamy moze coś fajnego tam bedzie, chociaż nie narzekam na to co ju mam.. niedawno przyslala mi 7 torebek. No dobra.. narzekam na brak jeansów i białych adidasów :P i o :P
Rozpisałam się jak nigdy dotąd. Znając mnie zagmatwalam tę notkę-ale ważne że ja wiem o co mi w tym wszystkim chodzi. Ide się troche odstresować... wkońcu do 19 zostało 15 minut.
Zaczne pisać biznes plan.
:(:(:(