Ostatnie długie i okropne dni spędziłam w szpitalu, z tego powodu, w tym roku wyjątkowo nie złożyłam Wam życzeń na Święta (za co bardzo przepraszam), ale życzę Wam z całego serca, aby ten Rok był Waszym szczęśliwym, by przeminęło wszystko co złe, i zaczęło wracać wszystko co dobre, by nigdy Was nie opuszczało szczęście, siła, uśmiech i miłość :) DUŻO ZDROWIA DZIEWCZYNY :)
Wczoraj z Warszawy wróciłam do Wrocławia, a dziś przyjechaliśmy do Niemiec (oczywiście korek na autostradzie niesamowity).
Weszłam do mieszkania, patrzę... na komodzie leżą dwie koperty, otwieram...i mimo bólu, złego samopoczucia i zmęczenia te dwie koperty, jak zwykle niezawodnych Was, wywołały OGROMNY uśmiech i łzy w oczach na mojej twarzy.
Dziękuję po raz kolejny za pamięć, Renia, Roksana jesteście absolutnie niezawodne :) (Anita Tobie już dziękowałam za kartkę, ale jeszcze raz dziękuję, i drugiej Anitce dziękuję za ogromny, piękny bukiet tulipanów), nie zdajecie sobie sprawy z tego jak dużą przyjemność mi sprawiacie, ile sił dodajecie, gdy wiem, że gdzieś w świecie są osoby, które o mnie (o Nas) tak ciepło myślą i pamiętają. DZIĘKUJĘ!
Ostatnio zaprzestałam pisania tu z kilku powodów, ale przede wszystkim dla tego, że moja kondycja psychiczna zostawiała w ostatnim czasie wiele do życzenia, nie potrafiłam być tak pozytywna i silna, jaką mnie znałyście i pamiętałyście, sama przed sobą wstydziłam się mojego braku optymizmu a co dopiero przed Wami...na szczęście wszystko powoli wraca do normy, oswoiłam się z tym, że kolejny raz muszę walczyć o życie, że w moim życiu pojawiła się chemia, i walka z innymi już wcześniej dolegającymi mi schorzeniami...staram się uśmiechać, być silna, doceniać wszystko, jak najmniej myśleć o szpitalu, i uciekam stamtąd za wszelką cenę, odbiegam myślami jak tylko mogę... staram się cieszyć tym co w życiu mnie otacza, tłumaczę sobie, że to kolejna przeszkoda w zamian za niezwykłą miłość mojego Męża, bo jak dobrze wiemy w życiu zawsze jest coś za coś! :)
ja mam ósmy cud świata, bez, którego już nie wyobrażam sobie mojego życia i będę walczyła dla Niego, mając nadzieję, że już niebawem (jeśli mnie wyleczą), pojawi się mała istotka ( coraz częściej myślę, że to karma za to, że tyle czekałam, że zwlekałam ze strachu, z wygody).
Będąc przykuta do łóżka dużo myślałam i dużo zrozumiałam- i to kolejny przykład na to, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny ;)
Mam Wam tyle do opowiedzenia, że nie wiem od czego zacząć, chyba do Was wrócę... :)
Nasze życie od przeprowadzki tu leci niczym wiatr, w styczniu się tu wprowadziliśmy a tu nagle kwiecień! jak to jest możliwe?
Mam nadzieję, że wszystko co najtrudniejsze już nas tu spotkało, teraz jest coraz lepiej, baa mogę nawet powiedzieć, że zaczynam to miejsce lubić, początkowo bardzo tęskniłam za poprzednim mieszkaniem, nie mogłam sobie tu znaleźć miejsca, ale zaczęłam krok po kroku urządzać, wprowadziliśmy pewne zmiany, zrobiliśmy lekkie zakupy i powoli zaczyna być coraz ładniej :) jeszcze mam wiele pomysłów do zrealizowania, ale powoli (muszę na to zarobić :D) :)
okolica jest przyjemna, czekam z utęsknieniem, na pierwszego grilla na ogródku bloku i swobodne spacery każdego dnia, w którym będę miała siły :)
TYLKO BŁAGAM DAJCIE MI W KOŃCU PRAWDZIWĄ WIOSNĘ!