Może po prostu próbował mną potrząsnąć, zmotywować do działania? Może wcale nie ma złych intencji, ale chce dobra mojego, swojego i naszego wspólnego? Myślę tak i - co więcej - chcę tak myśleć. To daje mi siłę, wiarę, nadzieję i mobilizację. Tak, jestem nastawiona na powodzenie. Nie minął dzień wzajemnego ranienia się, ale tęsknię za nim i za tym, jacy byliśmy.
Czas wymaga od nas pewnych zmian, podobnie, jak niektóre sytuacje. Mam nadzieję, że zakończeniem tego "szaleństwa" będzie pojednanie. Mam nadzieję, że to nas wzmocni.
Psychicznie jestem jeszcze w proszku. Boję się wiadomości, które mogę od niego dostać oraz rzeczy, które mogę od niego usłyszeć. A jednocześnie chciałabym, by powiedział coś, coś czego się nie boję i co doda mi sił i otuli miękkim kocem poczucia bezpieczeństwa.
W tej chwili czuję się samotnie. Nawet przyjaciółka ma mnie widocznie dość, bo niezbyt przejmuje się moim wisielczym humorem. Muszę być po prostu okropną osobą. Koszmarną.