photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 LISTOPADA 2014

Po nocnych rewelacjach nastrój mam wisielczy. Jeszcze kilka godzin temu sądziłam, że będę w stanie naprawić szybciej. Powinnam była nigdy nie wstawać... Chciałabym, gdyby istniała taka możliwość, zmazać niektóre z wczorajszych wydarzeń gumką myszką, tak, by nie miały teraz bardzo przykrych konsekwencji. Jestem do dupy. Zawsze wszystko psuję. Teraz chyba przydałby mi się Bob Budowniczy, który naprawi tę relację i inne ważne rzeczy w moim życiu, lub przynajmniej powie mi, jak to zrobić. Sama nie wiem. Niby jak każdy przeciętny zjadacz chleba błądzę, a błądzić jest rzeczą ludzką, z tego co słyszałam. I że człowiek to nie maszyna, czasem zawodzi (maszyny też czasem zawodzą! więc czy człowiek ma do tego podwójne prawo?). Chciałabym zapaść się pod ziemię, nie istnieć. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.

Mam wrażenie, że to ze mną jest nie tak.. Przecież nie chciałam go zranić, zawieść, a zawiodłam i to jak. I już mi nie ufa w 100% i nawet nie chce mnie widzieć teraz. Boję się, że stracę osobę najważniejszą w moim życiu. Boję się, że nie udźwignę tego i ja ona i że będziemy jak rozbitkowie, każdy na swojej wyspie. Moja na pewno byłaby bezludna.

Nie chcę zmienić tego kościoła w piach. Zbyt piękny jest i zbyt dużo łez i potu włożyliśmy w jego budowę. A zarazem nie zmuszę go do zostania, jeśli sam tego nie zechce z własnej woli.

Wolałabym umrzeć niż czuć to, co czuję teraz. Nie lubię tego miażdżącego poczucia kolosalnej winy, tego, że ktoś mi już nie ufa, że się co do mnie mylił i że sprawiłam komuś ważnemu dla mnie ogromną przykrość. Przelicznik z osób ważnych na Najważniejsze liczy chyba 1000000000000000000000.

 
 
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika knieya.